Bardejov – przepiękne miasteczko w północnej Słowacji

Kolejny dzień kursu przewodników beskidzkich rozpoczynamy w Bardejovie. Po polsku powinno się mówić Bardiów, ale jakoś polska wersja nazwy nie chce mi przejść przez gardło. Pozostanę więc przy słowackiej.

Docieramy do Bardejova wczesnym rankiem. Dzięki temu udaje nam się przyłapać rynek przepięknie oświetlony porannym słońcem. Podziwiamy wielobarwne kamieniczki stojące wokół rynku. Niewielkie domki w pastelowych kolorach nadają miejscu bajkowy charakter. Miejsce jest niezwykle urokliwe, a do tego zachowało swój historyczny charakter, dzięki czemu czternaście lat temu całą zabudowę starego miasta wpisano na listę Unesco.

Na  środku ratusz z początku szesnastego wieku, będący mieszanką elementów gotyckich i renesansowych.

Rynek na planie prostokąta, co odróżnia go od innych miast tego regionu, których rynki mają zazwyczaj plan owalnicowy. Prawdopodobnie to zasługa licznych kontaktów z Polską, w której owalne rynki nie były tak popularne jak na Węgrzech. Trzeba bowiem pamiętać, że jesteśmy na terenie dawnych Węgier.

Pierwszy przystanek pod kościołem świętego Idziego. Ogromna bazylika z przełomu XIV i XV wieku wybudowana w dolnej części rynku góruje nad niską zabudową dokoła. Nie udaje nam się wejść do środka, jest za wcześnie.

Przed bazyliką dwa dzwony, Urban i Jan, które można było kiedyś usłyszeć z kościelnej wieży. Dziś nadgryzione zębem czasu milcząco śledzą życie bardejovskiego rynku z poziomu bruku.

Okrążamy ratusz i po lekko pochylonej płycie rynku zmierzamy w górę w stronę najwyżej odchodzącej od rynku uliczki.

Sobota, wczesny poranek, dzięki temu na ulicach zupełnie pusto. Spotykamy tylko pojedynczych ziewających ukradkiem przechodniów.

A my, również lekko ziewając 😉 choć bynajmniej nie ze znudzenia, a z niewyspania, słuchamy o historii miasta. W średniowieczu miasto stanowiło jeden z najważniejszych węgierskich ośrodków miejskich. Leżało przy szlaku prowadzącym do Polski, miało więc z ekonomicznego punktu widzenia strategiczne znaczenie. Rozwijało się tu płóciennictwo, a kilka wieków później drukarstwo.

XVI wiek to czas rozwoju reformacji, która z powodzeniem ogarnia Bardejov, łącznie z rzymskokatolickim do tego czasu kościołem świętego Idziego. Wtedy też miasto notuje swoje ostatnie lata dobrobytu. Kolejne stulecia przynoszą stopniowe podupadanie miasta. Na szczęście nie wpływa to znacząco na jego dzisiejszy wygląd – nadal możemy podziwiać miasteczko w pełnej krasie.

Tymczasem w górze rynku kręci się kilka osób rozkładających kramy z rzeźbami w drewnie.

Niektóre z rzeźb są wyjątkowo ciekawe. Na przykład ta ogromna stojąca w samym środku – wyrzeźbiona została z  ogromnego wyrwanego przez wiatr pnia.

Spoglądamy za siebie, w dół na ryneczek. Z każdej strony wygląda tak samo uroczo. Na dodatek tuż przy rynku znajdujemy cukiernię z przepysznymi lodami! Warto było tu przyjechać nie tylko ze względu na walory estetyczne 😉

 

Skręcamy w boczną ulicę odchodzącą od rynku i docieramy pod kolejny punkt programu, czyli gotycki kościół św. Jana Chrzciciela. Kościół jak kościół, nic specjalnego. Niestety znów okazuje się, że kurs przewodników można by nazwać kursem specjalistów ds. architektury i historii sakralnej. W większości miejsc zmuszeni jesteśmy oglądać świątynie. Czasem z zainteresowaniem, zazwyczaj jednak po prostu z konieczności.

 

 

 

Na potwierdzenie moich słów – tuż obok kościoła cerkiew  greckokatolicka. Tym razem z czymś ciekawym w środku, mianowicie z pełnym ikonostasem, czyli ścianą pokrytą ikonami, która w założeniu oddziela wiernych od miejsca, gdzie dzieją się rzeczy święte.

Wydaje mi się to bardzo ciekawe, bo nie wiem jeszcze, że tego samego dnia obejrzę takich ikonostasów około ośmiu… 😉 Z każdym kolejnym poziom zainteresowania maleje 😉

 

Opuszczamy cerkiew by pospacerować po murach miejskich. W 1355 roku Ludwik Andegaweński pozwolił miastu Bardejov na wybudowanie murów obronnych. Bardzo duża część murów zachowała się do dziś. Widać również, że na ich renowację cały czas przeznaczane są znaczne środki. Kolejno odrestaurowywane są poszczególne fragmenty umocnień i baszty.

Przy murach, w miejscu dawnego barbakanu powstał amfiteatr. Bardzo przyjemne miejsce, aż chciałoby się tu wpaść na koncert.

 

 

 

 

 

A po ulicach kręcą się cygańskie dzieciaki w koszulkach ulubionych piłkarzy. Nic dziwnego, odwiedzamy Bardejov w czasie mistrzostw świata – piłkarska euforia w zenicie.

Kontynuujemy spacer po murach, podziwiając kolejne baszty. Ta po lewej to tak zwana Gruba Baszta. Ta po prawej… jej nazwa wypadła mi z głowy 😉

 

 

 

 

 

 

 

 

Mijamy wąskie uliczki, wszystkie prowadzące do rynku. Trudno byłoby zgubić się w Bardejovie. Każda ulica doprowadzi przechodnia w samo serce miasta.

No chyba, że przechodzień natknie się na roboty drogowe. Po czym poznać drogowców na Słowacji? Po czapce 🙂

 

Kończymy wizytę w Bardejovie wchodząc na górny poziom murów miejskich.

Bardzo sympatyczny początek upalnego dnia. Jestem pewna, że wrócę jeszcze do Bardejova. Choćby po to, żeby wypić kawę w jednej z kawiarenek przy rynku i po prostu wczuć się w wyjątkowo spokojną atmosferę miasta.

Szczerze zachęcam do odwiedzin. Choćby na chwilę, choćby w przelocie.

Bardejov leży niedaleko polskiej granicy, najłatwiej dotrzeć do niego z przejścia w Muszynce. To około 60 kilometrów od Nowego Sącza, a 170 kilometrów od Krakowa. Na tyle więc blisko, że można go zwiedzić przy okazji weekendowych odwiedzin u naszych południowych sąsiadów. Warto również wybrać się tu spędzając wakacje w Beskidzie Sądeckim – w Piwnicznej, Żegiestowie, Muszynie czy Krynicy. Słowacka perełka dosłownie o rzut beretem 😉

Będąc w okolicy koniecznie odwiedź też Bardejovske Kupele

 
Pisząc korzystałam z:
1. Słowacja. 1001 pomysłów na weekend.
2. Wikipedia

30 Replies to “Bardejov – przepiękne miasteczko w północnej Słowacji

  1. Trochę mi smutno. Oto nikomu nie znany Bardejov i zapewne przeciętna mieścina na Słowacji, a ile w niej piękna! I pomyśleć, że ta słowacka przeciętność w Polsce byłaby jednym z najpiękniejszych miasteczek. Na tym przykładzie widać, jak w przeszłości i w teraźniejszości nasi rodacy nisko cenią urok architektury

      1. wszystko zależy od tego, czego się oczekuje. szukając tłumów i atrakcji zapierających dech w piersiach w Bardejowie na pewno się zawiedziesz 😉

  2. Kilka razy byłam na Słowacji , ale w Bardejova jeszcze nie odwiedziłam, a myślę , że warto, dlatego również , że z południowej Polski ( np. z województwa podkarpackiego) to zaledwie 3 h drogi, można się wybrać nawet na weekend. Bardzo ładnym miastem niespełna 40 min drogi od Bardejova jest Presov. Piękne są również Koszyce. Ogólnie miasta i miasteczka na Słowacji są bardzo urokliwe i nie tylko ze względu na architekturę, ale moim zdaniem również na górskie widoki.

  3. Na Słowacji byłem wielokrotnie, w Bardejovie kilka razy.
    W miasteczkach tych (dotyczy to również w większości miasteczek w Czechach w których przez pewien czas mieszkałem) można by było kręcić filmy katastroficzne opisujące stan po wybuchu jakiegoś kataklizmu, który nawiedził te tereny i wymiótł całą ludzką populację. Szczególnie widoczne jest to w weekendy.
    Szerokie ulice bez samochodów, puste place, zamarłe miasteczka –zupełny brak ludzi na zewnątrz.
    Sporadycznie spotkani przechodnie to albo turyści, albo tutejsi Cyganie.
    Jakże inaczej wygląda to w Polsce.
    Już po przekroczeniu granicy widać tętniące życiem polskie miasteczka z kolorowymi reklamami, tłumkiem rozkrzyczanej młodzieży, spacerującymi parami z dziećmi, czynne stragany z drobnym handlem, kafejki oblężone przez spacerowiczów itd. Itd.
    Zawsze zastanawiała mnie to widoczna różnica w mentalności naszych sąsiadów.

    1. Wszystko ma swoje plusy i minusy…. w Polsce mojim (z reszta nie tylko) panuje totalny balagan reklamowy i nawet na Slowacji walczy sie z billboardami okolo drog natomiast w Polsce to ceniony dowod na rozkwit ekonomiczny. Zamiast ustawic jakos poukladane strzalki, tablice informacyjne, pylony to w Polsce totalny miszmasz reklakowy w ktorym wszystko gubi sie…

      Co do ludzi tez mnie to zastanawia… my z dziewczyna Polka mieszkamy w Slowackiej Trstenej (ona pracuje w Jablonce) w Trstenej w sobote popoludniu cisza…ogolnie spokojnie. W Jablonce ludzie calodowo do sklepu – zo sklepu, do sklepu – do sklepu… w Polsce jak ma byc jeden dzien z zamknietym sklepami z powodu swiet odnosi czlowiek wrazenie jak by nadchodzil dzien konca swiata… chore troche to jest…. i szczegolnie to jezdzienie autem wszedzie m.i. w niedziele do kosciela, nawet jak sie na 100m na piechote (znam takich co tak w PL jezdzia) Co do sklepow to jeszcze nie tak dawno mawiano ze na Slowacji jest komuna ze wieczor sklepy pozamykane nie spomijac weekendu a w takiej Austrii? W tygodniu centra handlowe max do 20, sobota dopoludnie a niedziela zamknieta a nikt jeszcze z braku otwartych sklepow nie umarl.

      A co do cyganow to racja… duzo by o tym pisac… po czesci to jest pozostalosc po Czechoslowacji kiedy zdolniejszych cyganow przenoszono do Czech, pozniej co tu zostala holota… to znow unia zabrania nam troche “konkretniej z nimi powstepowac” konkretniej nie mam na mysli przemoc, ale zwykla zasade krozienie kijem i karmienie marhewka. Pod wymuszeniem uni cyganow nauczono jeszcze bardziej ze im sie nalezy, ze oni sa diskryminowani…. poprostu bialy jak cos chce to zabiera sie do roboty, cygan jak chce to ma dostac. Slowaccy cyganie to dlugi temat, nie da sie go opisac tylko tak by nikogo nie krzywdzic ale tez prawdy napisac

      Jak pisalem, wszystko ma swoje plusy i minusy…mi w Polsce przeszkadza ten “smog” tworzony ludzimi, autami, reklamami po miastach z drugiej strony , chcac isc wieczor na kafke to nawet bedac slowakiem lubiacym Bardejow zdecydowanie wybral bym przyazniej do turystow nastawiona Krynice 🙂

      1. My z moją dziewczyną Słowaczką mieszamy w Kraku i mamy podobne spostrzeżenia 🙂
        Chociaż jak jesteś gdzieś na wypadzie to chcesz też wyskoczyć, jak my na Strbskim Plesie wieczorem pelętaliśmy się za jakąś restauracją i knajpą; aż w końcu pojechaliśmy do Mikulasza.

    2. Identycznie jest na Węgrzech.

      Autorowi artykułu polecam węgierski Koszeg, ale od południowej granicy to dość spory kawałek drogi. Blisko granicy z Austrią (do Wiednia niecałe 100 km autostradą). Choć niezwykle spokojne i ciche, to urokliwe i klimatyczne.

  4. piękne miasteczko, byłam kilkakrotnie przy okazji pobytu w równie urokliwym Tyliczu. cudowne widoki z wieży kościoła św. Idziego, naprawdę warto pojechać

  5. Bylem w tym miasteczku pare lat temu z rodzinką w dlugi majowy wekend.Owszem piękne miasteczko ale…..puste. Inni jacyś ludzie. Było fajnie, objechalismy kawałek Słowacji przy okazji.Wole nasz ukochany kraj , pomimoze p.Kaczynski twierdzi ci innego…

  6. Tez bylam w Bardejowie,ale zupelnie nie umywa sie do naszych miasteczek,jedynie na uwage zasluguje kosciol ze swymi zabytkami i kamieniczki w rynku ,na renowacje ktorych dostali pieniadze z UE.Rynek,gdzie zwykle sa na zewnatrz kafejki,ruch turystyczny-to tu pustki.Bylam 1,5miesiaca temu.z wycieczka,bedac w sanatorium w Krynicy Zd..I bylam szczesliwa,ze moglam wrocic do Krynicy Zdroju-to dopiero cacko !Nie dajmy sie zwariowac,bo u nas w Polsce przyjemniej mozna spedzic wolny czas! A slowo –przepiekne–to naduzycie w tylule…!!!

    1. dla mnie przepięknie 🙂 i właśnie dlatego, że pusto. na codzień mam dość tłumów na krakowskim rynku, dlatego też możliwość spędzenia chwili w cichym i pięknym miejscu jest bezcenna.
      a Krynicę również bardzo lubię 🙂 pozdrawiam serdecznie!

    2. JA byłem w Bardejovie 3 razy, uważam że to miasteczko jest super,jest co pozwiedzać,po drodze jadąc od Krynicy-Tylicza,jest tesco można zrobić zakupy,ceny normalne,niektóre produkty drożej niektóre taniej,ale generalnie jak to w krajach z walutą euro,ale są produkty których nie dostanie się w kraju po takiej cenie,albo w ogóle,sam Bardejov art jest zobaczenia,jest gdzie pochodzić,kościół św.Idziego warto zobaczyć,pracuje tam osoba która mówi po Polsku,więc bez problemu się można dogadać,może to i polak nie wiem nie pytałem,kawałeczek dalej jadąc na północ można podjechać do Bardejovskich Kupele również warto pochodzić,góry obejrzeć z trochę innej strony,również jest tam pijalnia wody,parking duży przed wejściem,więc można spokojnie zostawić autko i pochodzić,jak ja byłem był w zasadzie pusty,trzecim razem jak byłem w Bardejovie trafiliśmy akurat na jakąś imprezę,na rynku,i w okolicy kościoła oraz w dół dookoła rynku mnóstwo atrakcji,stoisk mnóstwo z żarciem,z piciem,itp. widziałem również mini park rozrywki,na samym rynku rozstawiona scena i koncerty się odbywały,ludzi mnóstwo,jako że nie lubię tłumów a w pewnym momencie tak było szybko uciekliśmy do knajpy na rynku posiedzieć przy piwku, posłuchać muzyki co prawda po słowacku,ale za to urodziwa wokalistka,i panny które przechadzały się rynkiem.Jednym słowem atrakcji na cały dzień żałowałem że nie mogłem zostać na noc,bo impreza podejrzewam że trwała do późna,atmosfera super. Naprawdę warto się tam wybrać będąc np.w Krynicy.

  7. Kochani!
    Czesi i słowacy maja 0,0 promila i dlatego nie jeżdzą jak nasi po pijaku trylko na weelend kupują zgrzewke piowa i jada do swojej daczy/mają ją w wiekszosci/i tam tankuja do soboty a potem w niedziele do domu i roboty a jak jadą to do bulu przepisaowo.To jest normalne w świecie ale nie w Polsce.
    Pozdrawiam

  8. Bardzo urokliwe miasteczko .Rynek to estetyczna uczta ;przepieknie i z dowcipem malowane kamieniczki./. ;ratusz wart szczegulowego obejrzenia .Katedra wewnatrz bardzo dostojna .Przewodnik ktory nas oprowadzal wykazal sie ogromna wiedza historyczna np. o Ksieznej Sisi czy o szkole katow ktora sie miescila w Bardejowie Jesli jest okazja polecam zwiedzenie.

  9. Mój mąż pochodzi z Bardejova to cudowne miasteczko rzadko odwiedzane przez turystow.Teściowie mają przepiękny widok z okna na ratusz i cale miasteczko ,ktore wyglada jak obraz.Można godzinami siedziec i wpatrywac sie w okno :)Miasteczko jest spokojne ,ludzie wspaniali.Co roku w ostantni weekend (od czwartku do niedzieli )sierpnia odbywa sie Bardejovsky Jarmork.Polecam wszystkim ktorzy lubia gwar:)
    http://www.bardejov.sk/mesto/turizmus/920-z-historie-bardejovskych-jarmokov-fotogaleria-z-bardejovskych-jarmokov

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *