Koskowa Góra – namiastka gór

“Gór mi mało i trzeba mi więcej!”  śpiewa Dom o zielonych progach, a ja podpisuję się pod tym rękami i nogami! Dlatego, gdy na niedzielę zapowiedziano tylko 50% ryzyka deszczu nie pozostało nic innego jak wskoczyć w samochód i pojechać gdzieś, skąd widać więcej niż kominy elektrociepłowni. Pomysł na Koskową Górę powstał za sprawą Magdy z bloga Nasze podróże małe i duże – dziękuję za inspirację! 🙂 A wszystko dlatego, że prawie na sam szczyt prowadzi tam idealna dla wózka asfaltowa droga.

Z Krakowa do Pcimia, stamtąd przez Skomielną Czarną do Bogdanówki. Z Bogdanówki natomiast krętą wąską drogą na samiućką górę! A przy drodze połamane drzewa, pozrywane gałęzie – mały beskidzki armagedon. Wygląda na to, że wrześniowa śnieżyca nabroiła w okolicy. Na szczęście wszystkie utrudnienia już uprzątnięto, na górę wyjeżdżamy więc bez problemu.

Przez całą drogę towarzyszą nam stacje drogi krzyżowej. A stromo po drodze, że hej! Miejscowe babcie muszą mieć niezłą kondychę 😉

Dojeżdżamy pod kapliczkę, gdzie zostawiamy samochody. Stąd już tylko spokojny spacer po płaskim, z nieziemskimi widokami!

To znaczy, byłyby nieziemskie, gdyby było coś widać 😀

Niestety widoczność nas nie rozpieszcza, ale uwierzcie mi na słowo, że przy lepszej pogodzie widać stąd naprawdę wiele! Beskid Wyspowy, Gorce, Tatry, Beskid Żywiecki… idealne miejsce na egzamin na przewodnika beskidzkiego 😉 Jeśli kiedyś wrócę do pomysłu zdawania egzaminu z pewnością wybiorę się tu na trening panoramkowy.

Asfalt gładki jak stół, idealny na wózkowy spacer. Szczerze polecam wszystkim wózkowym z okolic Krakowa! Niewózkowym zresztą również 🙂

Floki biega jak szalony! Oczywiście swoim zwyczajem znika nam po chwili w lesie… Niestety tak kończy się jego wolność – karą za głupotę, jest chodzenie na smyczy.

Na szczytowych polanach leży cienka warstwa śniegu! Pierwszy śnieg w życiu Słonka zaliczony 🙂 A jesień powoli, bardzo powoli przystraja się w złociste barwy. (Przypis autorki: Spacerujemy pod koniec września. Gdy to piszę jest koniec października, a Beskidy mienią się czerwienią i złotem jak szalone! Warto wybrać się na Koskową właśnie teraz!)

Asfalt po chwili zmienia się w dobrze ubitą szutrową drogę. Dla wózka nadal idealnie.

Słońce próbuje przebijać się sponad grubej warstwy chmur, z kiepskim rezultatem niestety 🙁

Po chwili w lewo odbija wąska kamienista droga. Zostawiamy chłopaków ze Słonkiem na dole, a same z koleżanką robimy skok w bok. Na Koskową. Żeby chociaż jeden szczyt zaliczyć w tym sezonie 🙂

Wreszcie na szlaku 🙂 Chociaż nie wiem skąd wzięły się tu czarne znaki… Na mapie widzę tylko żółty i niebieski. Ktoś wie coś na ten temat?

Niebieski szlak gdzieś się zapodział, a to szlak nie byle jaki, bo długodystansowy – 137 km (informacja z tej strony). Z Brzeźnicy (na zachód od podkrakowskiej Skawiny), przez Lanckoronę, Koskową Górę właśnie, Jordanów, Luboń Wielki, Rabkę Zdrój, Porębę Wielką i Turbacz do Łopusznej. Jeszcze kilka lat temu tutaj szlak się kończył, jednak niedawno wytyczono jego dalszy bieg przez Dębno Podhalańskie i mój ukochany SpiszNową Białą, Trybsz i niesamowicie widokową Przełęcz Łapszanka do Kacwina.

O, jest! Słońce wyszło na mniej więcej 2 minuty! Tylko niestety nie nad nami 😉

Pod szczytem Koskowej stoi nadajnik. Zdjęcia nie ma, bo nieładny 😉 Gdyby było coś widać pewnie stałybyśmy na górze dobrą chwilę, ale przy zerowej widoczności i chłodnym wietrze nie ma to najmniejszego sensu. A poza tym… pępowina za bardzo się naciągnęła 😉 Niestety, oddalenie się od Słonka na więcej niż 15 minut skutkuje bolesnym szarpaniem tej co to niby została odcięta przy porodzie. Bolesnym dla mnie, nie dla Słonka bynajmniej 😉 Myślicie, że to minie?

Wracamy tą samą drogą. Spacer bardzo przyjemny, choć krótki. Jeśli pójdziecie z wózkiem to trasa na maksymalnie pół godziny. Bez wózka krążyć można po okolicznych polach i lasach zapewne znacznie dłużej. Tak, czy siak – warto! Nieduża odległość od Krakowa sprawia, że Koskowa Góra może być małą górską odskocznią nawet w środku tygodnia po pracy. Dajcie znać jeśli ją odwiedzicie 🙂

 

7 Replies to “Koskowa Góra – namiastka gór

  1. Widoki cudowne, mimo średnio dobrej aury pogodowej:) uwielbiam góry, zachwycam się nimi zawsze kiedy tylko jestem. Nawet kiedy przez bite kilka lat rok w rok jeździłam do Karpacza, zawsze te same góry(nawet ten sam miesiąc zawsze, bo wrzesień), ten sam widok a zachwycał mnie mocno!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *