Będąc na Krecie nie mogliśmy pominąć jednej z jej najpiękniejszych atrakcji – słynącej z różowego piasku plaży Elafonisi. Plaży, a może raczej należałoby napisać wyspy lub laguny. Niewielka wysepka Elafonisi oddzielona jest bowiem od lądu płytką laguną. W chwili, gdy ją odwiedzamy poziom morza jest tak niski, że laguna zmienia się w szeroką plażę, na której spokojnie zmieściłoby się boisko piłkarskie.
Odwiedzamy Kretę pod koniec kwietnia, zatem turystów na całej wyspie jak na lekarstwo. Na Elafonisi jest ich i tak całkiem sporo, ale zupełnie się tego nie odczuwa. Jak na Polaków przystało rozbijamy niewielki namiocik – przechodzące obok Polki komentują “patrz, parawaning” 🙂 W takim miejscu namiot to grzech, wiem. Ale cóż – po nieudanym plażowaniu na Teneryfie, namiot okazuje się cudownym rozwiązaniem na wakacjach z niemowlakiem.
Skąpa roślinność w okolicach plaży ogrodzona jest sznurkami. Więcej tu słupków, niż drzew 😉 Cały teren jest bowiem chroniony jako obszar Natura 2000. Dla niektórych sama tabliczka to mogłoby być za mało.
Rozległa plaża zachęca do spacerów brzegiem morza. Przemierzam Elafonisi wzdłuż i wszerz, mocząc stopy w chłodnych falach uderzających o brzeg lub brodząc pod kolana w nieco cieplejszych wodach laguny. Z tą ciepłotą wody pod koniec kwietnia nie jest najlepiej, oj, nie. Do tego fiździ jak w kieleckiem 😉 Niestety ceny biletów Ryanaira są wprost proporcjonalne do temperatury wody i powietrza. Pocieszajmy się, że przynajmniej nie ma upału 😉
Krystalicznie czysta woda, a pod nią delikatny białawy piaseczek. Białawy? Gdzie te różowe piaski, zapytacie. No właśnie! Gdzie!?
O! Na przykład tu.
Albo tu.
No dobra, nazwanie Elafonisi plażą o różowym piasku jest lekkim nadużyciem. W miejscu, gdzie ląd spotyka się z morzem zbiera się nieco różowego pyłu, ale nie spodziewajcie się zawrotnych ilości 😉 Pięknie jest, to prawda. Różowy piasek jest, to też prawda. Ale w ilościach detalicznych, nie hurtowych.
A skąd on taki różowy, spytacie. Ano podobno z muszelek. Wieść gminna niesie, że muszelki kruszą się, rozsypują, mieszają z białym piaskiem i tworzą urocze zabarwione na różowo łachy. Najwięcej różowego piasku jest na wyspie, już po przejściu laguny.
Czy zatem warto odwiedzić Elafonisi? Pewnie, że warto! Jeśli będziecie na Krecie, a szczególnie w jej zachodniej części Elafonisi to punkt obowiązkowy. Co wcale nie znaczy, że ta plaża najbardziej nas urzekła 🙂 Ale o tym już w kolejnej odsłonie.
Pięknie tam! Uwielbiam połączenie: góry – woda. Dodatkowo słońce, którego teraz tak bardzo mi brakuje. Można się rozmarzyć 🙂