Od rana mgła krążyła wokół nas, przykrywając Podhale i Spisz senną puszystą pierzyną. Po południu przez gęstą dotąd pianę przebiły się słabe promienie słońca, dając nadzieję na malownicze widoki. Kapryśna mgła mogła zniweczyć moje plany w kilka chwil, liczyła się więc każda minuta. Zdążyłam na najbliższe wzgórze w samą porę!
Mgła rozstąpiła się – część uciekła w dolinę, część wręcz przeciwnie popłynęła w górę odsłaniając maleńkie z tej perspektywy domki.
Wschodnią stronę wsi przykryła gruba warstwa mgły podszytej szarawym nalotem rzadkiego (na szczęście) na tej wysokości smogu.
A z drugiej strony…. Baśniowy pejzaż! Nad pierzyną z mgły majestatyczne Tatry skąpane w popołudniowym słońcu.
Przed nimi szczyt Grandeusa, niewielkiego acz wspaniałego widokowo wzgórza nad Łapszami z charakterystycznym przekaźnikiem.
Stałam tak zapatrzona przez dobre pół godziny, podziwiając jak mgła tańczy to opadając w dolinę i odsłaniając widoki, to znów sunąc w górę i przykrywając wszystko delikatną zasłoną.
Malowała przepiękne wzory promieniami prześwitującymi przez gałęzie drzew…
…sprawiając, że najpospolitsze polne trawy nabierały wyjątkowego uroku.
Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi… A zachwyt nad pięknem świata trzymał mnie w swym uścisku, nie pozwalając zrobić ani kroku… Chwilo trwaj!
Niesamowity klimacik! BTW, też znam takie napieranie w górę (aż za dobrze)z lekką nutką stresu i pod presją czasu: “zdążę na ten spektakl, czy nie zdążę”. 😉
czasem minuty odgrywają ogromną rolę 🙂 szczególnie w pochmurne i mgliste dni – jedno “okno” musi wystarczyć 😉
Hej, Nic dodać, nic ująć.Takie chwile zachwytu ładują nam akumulatory na długi, prawda?
https://www.youtube.com/watch?v=gxCHicuPmQA
Hej, Nic dodać, nic ująć.Takie chwile zachwytu ładują nam akumulatory na długi długi czas, prawda?
https://www.youtube.com/watch?v=gxCHicuPmQA