Superksiężyc – pełnia pełną gębą!

Na wschodzie pojawia się ogromna świetlista kula. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest wieczór. Tym razem to nie słońce, a księżyc. Ogromny, rozświetlający pół nieba superksiężyc. Słońce jeszcze całkiem nie zaszło, przez chwilę po przeciwległych stronach horyzontu niebo jest podobnie rozświetlone.

Nisko, tuż nad samą wsią wiszą chmury. Na kilka chwil księżyc chowa się za nimi, by po kilku minutach całkowicie objąć niebo w posiadanie. W zadziwiająco szybkim tempie ogromna złocista kula sunie w górę po niebie.

“Tonight is the night”…

Noc Superksiężyca. Co to takiego ten Superksiężyc? W dużym uproszczeniu: Księżyc krąży wokół Ziemi po orbicie; orbita jak na orbitę przystało ma punkty bliższe i dalsze Ziemi; punkt najbliższy Ziemi, zwie się perygeum i właśnie gdy w tym punkcie znajdzie się Księżyc w pełni mamy do czynienia z Superksiężycem. Wydaje się wtedy większy i jaśniejszy niż zazwyczaj. Tak jak kilka dni temu.

Wymarzona noc dla zakochanych, dla fotografów, dla astronomów, dla wszystkich wielbicieli nocnego nieba.

Superksiężyc mieni się różnymi barwami, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Od bursztynowej, przez oliwkową, chwilami lekko różowawą, aż po świetliście srebrną.

W każdym wydaniu jest tak samo niesamowity, tak samo piękny, tak samo przyciągający…

Noc dla lunatyków. Gdybym była jednym z nich z pewnością dziś wybrałabym się na spacer. Moja druga połowa budzi się rano w innym pokoju, w innym łóżku… Ewidentny wpływ Księżyca. Lub wina 😉

Im wyżej nad horyzontem wznosi się Księżyc tym lepiej widać detale na jego powierzchni.

Noc jest wyjątkowo jasna. Próbuję uchwycić gwiazdy, ale prawie ich nie widać. Pojedyncze światełka migoczą na północy, ale dziś ich blask musi skryć się przed Jego Wysokością Księżycem. Obecna nazwa Księżyc pochodzi ze staropolskiego określenia księżyc, czyli książę, jak nazywano miesiąc w nowiu. Znaczenie po drodze umknęło, majestat pozostał.

Im wyżej na niebie, tym jaśniejszy odbity blask księżyca. Rozświetla otaczające go pierzaste chmury. Można by dziś pójść na nocny spacer bez latarki. Trawy nabierają srebrzystych kolorów, nadając polom tajemniczy, nieco groźny, baśniowy wygląd. Prawie widzę elfy pląsające wśród srebrnych źdźbeł…

Wreszcie jest! Wzniósł się ponad chmury i pokazał mi się w swoim pełnym majestacie! Srebrny glob… Nic dziwnego, że fascynował ludzkość od zarania dziejów. Nic dziwnego, że Jerzy Żuławski poświęcił mu całą Trylogię Księżycową.

Z Ziemi nigdy nie widać drugiej strony Księżyca. Żuławski stworzył na Księżycu świat – właśnie po tej drugiej, niewidocznej i przez to tajemniczej stronie. Przeczytałam “Na Srebrnym Globie” jako dzieciak, połykając każde zapisane słowo z ogromnym entuzjazmem. Księżyc jest opisany tak realistycznie, jakby autor sam spędził na nim kilkadziesiąt lat, co jak wiadomo jest to mało prawdopodobne 😉 Szczególnie, że książka powstała około roku 1900, a pierwszy krok na Księżycu ludzkość w postaci Neila Armstronga zrobiła w roku 1969.  Za kilka dni, 21 lipca minie od tego wydarzenia 45 lat.

Te ciemne plamy po widocznej stronie, to tak zwane morza księżycowe. Z morzami mają tyle wspólnego, że z daleka nieco je przypominają. W rzeczywistości są to ogromne pola zastygłego bazaltu. Astronomowie nadali im ciekawe nazwy takie jak na przykład Morze Nektaru, Zatoka Rosy, czy mniej romantyczne Bagno Zgnilizny.

Jasne kropki to kratery. Nie są to jednak kratery wulkaniczne, lecz ogromne wgłębienia powstałe wskutek uderzenia innych ciał niebieskich. Po milionach lat gwiezdnych bombardowań powierzchnia Księżyca jest nimi usiana. Duże jasne połacie to z kolei wyżyny lub góry, jednak powstałe nie przez fałdowania jak na Ziemi, ale tak jak kratery wskutek uderzeń asteroid.

Gdy dłużej wpatruję się w jasność księżyca, mam wrażenie, że świeci się jak słońce. Choć tylko odbija jego blask, w tej nocnej ciemności jego światło jest wyjątkowo mocne. A może po prostu ktoś nadgryzł mi kadr? 😉

Superksiężyc nie pojawia się często.  Zazwyczaj raz do roku. W skali wszechświata to w zasadzie hiper często 😉 Na szczęście jednak w tym roku nie musimy stosować tej skali, bowiem Superksiężyc będzie można podziwiać jeszcze dwa razy tego lata. Kto więc spóźnił się na 12 lipca ma szansę nadrobić to 10 sierpnia lub 9 września. A jest na co popatrzeć! Producenci teleskopów zacierają ręce 🙂

Korzystałam z:
1. Wikipedia
2. www.meteoserwis24.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *