W poszukiwaniu bobra :)

Wieść gminna, przyniesiona przez sąsiada, niesie, iż w pobliżu zamieszkała rodzina bobrów. Zmierzamy we wskazanym kierunku, z daleka widząc taflę wody na niewielkim strumieniu. Dookoła niej młode drzewka, dobry budulec na tamę. Zakątek prezentuje się niezwykle urokliwie.

Po kilku minutach pierwsze ślady bytności bobrów.  Zwalone drzewa, obgryzione w typowo bobrowy sposób. Okazuje się, że bobry mogą przegryźć drzewa o średnicy nawet jednego metra! Tutaj mamy nieco  mniejsze egzemplarze, ale i tak zastanawiam się, jak przeniosą je w docelowe miejsce.
A oto i bobrza tama w pełnej okazałości! Na wąskim strumieniu udało się stworzyć szerokie jeziorko, przez środek którego płynie na oko całkiem głęboki nurt. Tama porośnięta kaczeńcami, zielona głębia wody, cisza… przepiękne miejsce.
Tama zbudowana jest z drewna i mułu, starannie i niezwykle szczelnie zatykającego wszelkie otwory. Bobry są wyjątkowo zdolnymi budowniczymi! Kiedy woda się podnosi rozszczelniają swoją tamę, aby przepuścić nadmiar wody, a następnie zatykają ją na nowo, utrzymując stały poziom tafli.  Zastanawiam się jak są to w wstanie robić swoimi małymi łapkami…
Typowa rodzina bobrów składa się z maksymalnie 10 osobników, w tym pokolenie dziadków, rodziców i dzieci. Trudno niestety je obserwować, bo prowadzą nocny tryb życia. Mieszkają w norach, których wejścia znajdują się pod poziomem wody, same nory zaś są kilkadziesiąt centymetrów nad wodą. Tak dobrze ukryte chronią przed nieproszonymi gośćmi. Chodząc jednak w pobliżu ich tamy zastanawiam się, czy przypadkiem moja noga nie wpadnie do bobrowej nory.
Jakiś czas temu bobry prawie wyginęły. Były atrakcyjnym celem dla myśliwych, ze względu na swoje niezwykle przyjemne w dotyku mocno włochate skóry. Stąd podobno również powszechnie używane określenie “bóbr” na równie włochate miejsca 😉 Udało się na nowo wprowadzić bobry do środowiska i obecnie ich populacja rośnie z roku na rok.
Bobry osiągają spore rozmiary, nawet metr długości, wraz z ogonem. Są roślinożerne, żywią się gałązkami rosnącymi w pobliżu ich siedlisk. Nie oddalają się zbytnio od swojej tamy, jest ona dla nich centrum wszechświata.
Siedliska bobrów są ostoją dla wielu innych gatunków zwierząt, które do życia potrzebują wody. W tym strumieniu kiedyś podobno było zatrzęsienie raków! Wiemy o tym od bardzo miłego, ale niezmiernie gadatliwego starszego sąsiada, który jak dorwie słuchacza, to nie wypuści go ze swych macek przed opowiedzeniem historii wsi do dziesiątego pokolenia wstecz. Jest dla nas źródłem wiedzy o okolicy i innych sąsiadach. O rakach wypowiadał się raczej z pewną odrazą, przez pewien okres czasu stanowiły bowiem podstawę jego wyżywienia i chyba po prostu mu obrzydły.
Dziś raków nie napotykamy, ale za to w płytkiej wodzie wije się mnóstwo kijanek, przypominających… każdy wie co. Pamiętam, gdy miałam kilka lat byłam z mamą w kinie na “I kto to mówi”. W pierwszej scenie chmara plemników płynie do upragnionego celu, tymczasem mała ja krzyczę na cały głos: “Patrz mamo! Kijanki!”. Dziś kijanki przypominają plemniki, nie odwrotnie. Tak zmienia się ludzka percepcja świata… 🙂

Okrążamy tamę, przeskakując malutki potoczek o rudawej barwie. Przypomina mi potoki w Beskidzie Sądeckim w Paśmie Jaworzyny Krynickiej, które mają właśnie taki kolor ze względu na wysoką zawartość żelaza. Dalej nadrzewne śmietnisko – butelki i siatki porozwieszane na drzewach, odstraszają zwierzęta. Słuchając niezbyt pochlebnych wypowiedzi sąsiada na temat bobrów dochodzę do wniosku, że być może w ten sposób próbuje chronić swój las przed ich niszczycielską działalnością. Wygląda to strasznie…

Bobrowe jeziorko z drugiej strony w całej okazałości. A nieopodal malownicza skarpa nad potokiem porośnięta przepięknie kwitnącymi krzewami! Niestety nie wiem co to. Może tarnina? Przyjdę w lecie, gdy będą miały owoce, może łatwiej będzie rozpoznać.
Zapędziliśmy się nieco w kozi róg. Z polany na której wylądowaliśmy droga wiedzie stromo pod górę przez gęsty las świerkowy. Przechodzimy kucając pod gałęziami, zbierając igły i drobne gałązki we włosach (to o tych spacerowiczach, którzy włosy posiadają). Na szczęście las nie jest zbyt szeroki, a zaraz za nim zaczyna się otwarty teren, z wysoką trawą i niezliczoną liczbą mrowisk!
A widoki… ech…  Cudnie jest mieszkać w takim miejscu, w sąsiedztwie bobrów, saren i wielu innych zwierząt, które czekają na swój dzień, by zostać uwiecznione.

One Reply to “W poszukiwaniu bobra :)”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *