Bajkowe jaskinie Chorwacji

NAJŁADNIEJSZE ZDJĘCIA NA KOŃCU 😉

Po wypłynięciu z uroczej zatoczki na nocne przemierzanie morza przypadła mi w udziale druga wachta, od pierwszej do czwartej, współdzielona z dopiero poznanymi załogantami. Świeżo zaparzona kawka i możemy płynąć. Ciche rozmowy i szum silnika. Bardzo głośny szum silnika. Tak głośny, że trudno uwierzyć, iż da się przy tym spać.

Kompletna ciemność od czasu do czasu rozjaśnia się na nieskończenie piękne ułamki sekund bladożółtym światłem po wschodniej stronie horyzontu. Burza na lewej burcie. (Niestety nie udaje mi się jej uchwycić, obok więc jedynie zdjęcie kompletnej chorwackiej ciemności ;)) Przepiękne zjawisko przyrodnicze (burza, nie ciemność). Kapitan jest chyba innego zdania, ale zupełnie nie daje tego po sobie poznać. Grzmotów nie słychać, czujemy się więc całkiem bezpiecznie. Dziękujemy Ci, Kapitanie za to złudne poczucie bezpieczeństwa 🙂

Po dłuższej chwili burza zostaje za nami. A przed nami bezkres ciemności i spadające całymi chmarami gwiazdy! W ciągu kilku minut widzę ich kilkanaście, w ciągu godziny… nawet nie zliczę. Deszcz meteorytów brzmi jakoś mniej romantycznie, dla mnie więc zawsze pozostaną spadającymi gwiazdami. Tyle życzeń może się spełnić… 🙂

Mimo piękna sierpniowej nocy o czwartej z przyjemnością rzucam się na koję. Okazuje się, że szum silnika zupełnie nie przeszkadza w zaśnięciu. Podobnie kołysanie, które wprawiało brzuch w nieprzyjemny ruch (a co, też może mi się czasem zrymować) teraz okazuje się cudownym usypiaczem. Kolejną wachtę obejmuje moja druga połówka, mogę więc spokojnie rozkopać całą koję, jednocześnie przekazując aparat w dobre ręce.

Słusznie jak się okazuje. Trzecia wachta wprawdzie nie widzi deszczu spadających gwiazd, załapuje się za to na wschód słońca.

Powoli niebo rozświetla pomarańczowa poświata, z której powolutku wyłania się świetlista słoneczna kula.

Budzą mnie promienie słoneczne, nieśmiało pukające w okno kajuty. W półśnie z wielkim wysiłkiem, po zaledwie dwóch godzinach snu, otwieram lekko lewe oko. Z prawym idzie już znacznie lepiej. Widok za oknem jest cudowny! Gdyby tak codziennie mieć taką pobudkę! Człowiek od razu nabiera chęci do życia.

A z pokładu widać kolejne niesamowite zjawisko. Ogromny wał chmur zsuwa się z gór na morze, jakby popychany jakąś nieziemską siłą. Na szczęście chmury szybko wyparowują, dając nadzieję na przepiękny słoneczny dzień. Wreszcie!

Słoneczko w szybkim tempie sunie w górę po niebie. To moja noc pierwszych razów. Pierwszy raz noc na morzu, pierwszy raz wschód słońca na morzu. Mam jedynie nadzieję, że nie ostatni. Nie jestem żeglarzem, ale oglądając takie cuda zaczynam rozumieć, co ciągnie ludzi na morze. Co sprawia, że nie chcą wracać, a gdy wrócą marzą tylko o tym, by ponownie znaleźć się na wodzie. Morze uzależnia…

 

 

 

 

 

Ogromny statek wycieczkowy majaczy mgliście w oddali. Widzieliśmy go w nocy, pojawił się w ciemności przez chwilę wprawiając nas w zdumienie. Skąd nagle miasto w miejscu, gdzie nie powinno być zupełnie niczego? Przy mdłym światełku odległych latarni morskich iluminacja tego kolosa robiła niesamowite wrażenie.

Ostatnia wachta robi śniadanie. Zapach omletu dociera do nosów wszystkich śpiochów wyciągając ich na pokład. Jest siódma. Ambitny plan na dziś, wszyscy więc zgodnie wstają o tej nieprzyzwoitej jak na wakacje porze. Wprawdzie “są wakacje, każdy robi co chce” tym razem jednak wszyscy robimy to co chce Kapitan 🙂 I chwała mu za to!

Bowiem Kapitan, znający Chorwację lepiej niż własną kieszeń, zabiera nas w miejsca niezwykłe. Pierwszym z nich jest Jaskinia Niedźwiedzia.

Jaskini nie szukajcie na mapie. Nie ma jej mam nadzieję w żadnym przewodniku. Dostałam pozwolenie na zamieszczenie zdjęć, z zastrzeżeniem, że nie wolno mi podać jej lokalizacji 🙂 Przypływamy pod świetnie zamaskowane wejście. Z daleka trudno uwierzyć, że dalej coś się kryje, dopiero pod odpowiednim kątem pojawia się wąska rysa wejścia do groty. Kapitan twierdzi, że przed nami zabrał tu tylko jedną załogę (może mówi tak wszystkim, ale przynajmniej czujemy się wybrańcami 😉 ) Podobno w okolicy grasuje niedźwiedź morski, czyli specyficzny śródziemnomorski gatunek foki. Jedyne wytyczne jakie dostajemy wsiadając do pontonu to: “Jeśli zobaczycie niedźwiedzia, uciekajcie” 🙂

Tymczasem na razie nic nie wskazuje na to, żebyśmy mieli spotkać cokolwiek. Wokół panuje kompletna cisza, przerywana tylko odgłosem kropli spadających z kamiennego sklepienia prosto w lazurową taflę wody.

Powoli zagłębiamy się we wnętrze jaskini. Pod nami kilkanaście metrów idealnie przejrzystej głębi, nad nami ostre skały. Im dalej tym ciemniej. Latarki niewiele oświetlają, z każdym metrem robi się więc coraz mroczniej.

Dopływamy do ogromnego głazu sterczącego ze środka jaskiniowego jeziorka. Dalej prowadzi tunel, z którego dochodzą dziwne dźwięki. Jakby warczenie… W ciemności skały przybierają niesamowite kształty. Nasłuchaliśmy się opowiadań o morskim niedźwiedziu, teraz ciarki przechodzą nam po plecach. A co jeśli latarki zgasną? Brrrr… Ech, ta durna wyobraźnia.

Okrążamy podwodny głaz i kierujemy się z powrotem w stronę wlotu do jaskini. Stwierdzenie “światełko w tunelu” jest w tym momencie wyjątkowo trafne.

Żal nam opuszczać to magiczne miejsce, z drugiej jednak strony w środku było nieco strasznie.  To ten typ strachu, który powoduje, że od trzydziestu dwóch lat zawsze przykrywam stopy kołdrą – nigdy nie wiadomo, kiedy pojawią się potwory spod łóżka 😉

Wyjątkowe miejsce. Przede wszystkim dlatego, że zupełnie nieznane. To pierwsza nadmorska grota, którą zwiedzamy i jedyna, w której jesteśmy zupełnie sami. Czujemy się trochę jak odkrywcy, choć oczywiście nie jesteśmy pierwszymi ludźmi w tym miejscu.

Szkoda tylko, że nie udało nam się spotkać morskiego niedźwiedzia. Cały czas mam nieodparte wrażenie, że Kapitan nas bezczelnie wkręcał 😉

Wracamy na jacht, spokojnie dryfujący po morzu w okolicach skał. Kolejna załoga pontonowa z naszego jachtu płynie na zwiedzanie jaskini, my oddajemy się chwilowemu błogiemu lenistwu.

Po pół godzinie płyniemy dalej,  w kierunku oficjalnie rozpowszechnionej atrakcji turystycznej – Błękitnej Groty na wysepce Bisevo.

Płyniemy wzdłuż skalistego wybrzeża. W wielu miejscach w Chorwacji skały układają się w niesamowite wzory. Tutaj skalne płyty nakładają się równiutko na siebie tworząc swoiste poziome schody. Widać też na nich wyraźnie jak wysoko potrafi uderzać wzburzona woda. Nie chciałabym się tu znaleźć podczas sztormu.

Zbliżamy się do Błękitnej Groty. O tym, że to atrakcja turystyczna świadczy spora liczba jachtów, szczególnie jak na tak wczesną porę. Nie ma jeszcze dziewiątej. Celowo przybyliśmy tu tak wcześnie, żeby zdążyć przed tłumami turystów i mało sympatycznymi panami pobierającymi mało symboliczne opłaty.

Niestety. Nie zdążyliśmy. Turystów wprawdzie jeszcze niewielu, ale za to kasjerzy właśnie przypłynęli. Wygląda na to, że otwierają o dziewiątej. Przed wlotem do jaskini rozpostarta lina, do której przyczepiona jest łódka kasjera. Kto chce przekroczyć linę zmuszony jest uiścić stosowny haracz.

Miejsce na kasę jest nieprzypadkowe. Widać już z niego wyraźnie fantastyczny błękit, kuszący aby popłynąć dalej. Stąd już żaden klient się nie wycofa.

Wąskim przesmykiem, dosłownie na szerokość jednego pontonu, uważając, aby nie uderzyć głową w nisko zawieszone sklepienie jaskini wpływamy do środka. Korytarz prowadzi nas przez kilkanaście metrów, aby zakończyć się bajkowym widokiem!

Cała grota mieni się błękitną poświatą. Światło dociera tutaj przez otwory leżące pod powierzchnią wody. Przez nie promienie słoneczne przenikają do środka Błękitnej Groty, nadając całemu miejscu niesamowitą kolorystykę. Wszystko, łącznie z nami jest tu zupełnie niebieskie.

Skały utworzyły podwodny most, który optycznie dzieli jaskinię na dwa pseudo-jeziorka. Chętni i ambitni mogą przepłynąć dołem, nurkując kilka metrów pod skałą. Górą prowadzi wygodny szlak dla pontonów.

Pod wodą widać ostre wierzchołki skał, jakby obrócone do góry nogami. Oglądając te pływające w wodzie podpory mam wrażenie, jakby cała skała, w której wnętrzu teraz jesteśmy dryfowała po morzu. Przejrzystość błękitnej wody jest tak wysoka, że można zobaczyć każdy szczegół nawet na dużej głębokości. Po raz pierwszy żałuję, że robię zdjęcia. Gdyby nie to, pierwsza wskoczyłabym w tę cudną głębię!

W niektórych miejscach przepięknie widać którędy wpadają do wnętrza promienie słoneczne.  Chciałoby się popłynąć za takim promykiem, jakby po jego drugiej stronie miała znajdować się bajkowa kraina… Ech… 🙂

Niestety, tym razem nie trafię do innej bajki. Zostaję w swojej. Wracamy przez skalne wrota do zwykłego świata. Choć może nie takiego całkiem zwykłego. W końcu jesteśmy w Chorwacji, smażymy się na słońcu, są wakacje i każdy robi co chce 🙂 Na dodatek to dopiero początek dnia! Atrakcji na dziś jeszcze nie koniec. Kierunek: malowniczy port na wyspie Vis – Komiża.

5 Replies to “Bajkowe jaskinie Chorwacji

  1. “Po raz pierwszy żałuję, że robię zdjęcia. Gdyby nie to, pierwsza wskoczyłabym w tę cudną głębię!” Obudowa podwodna i siup! Szczury lądowe chętnie by zobaczyły takie podwodne zdjęcia 😉

  2. Marta, byłam w Chorwacji kilkakrotnie, właściciel pensjonatu zabrał nas na dziką, bezludną, prawie prywatna plażę, woda i formacjeskalne robią potężne wrażenie.Opisałaś to wkładając w tekst tyle emocji i pozytywnych uczuć, że chyba wiem, co dziś mi się przyśni:Wyprawa do Chorwacji.Szkoda, że będę musiała na to czekac aż rok:(( Miłego wypoczynku!
    Ten tekst zostanie opublikowany w wersji audio w bezpłatnej aplikacji Audio-blog.Zapraszam:)) Poleciłam też nternautom odwiedziny na twom blogu bo te zdjęcia po prostu KONIECZNIE TRZEBA zobaczyć:)))

  3. Marta, byłam w Chorwacji kilkakrotnie, właściciel pensjonatu zabrał nas na dziką, bezludną, prawie prywatna plażę, woda i formacje skalne robią potężne wrażenie.Opisałaś to wkładając w tekst tyle emocji i pozytywnych uczuć, że chyba wiem, co dziś mi się przyśni:Wyprawa do Chorwacji.Szkoda, że będę musiała na to czekac aż rok:(( Miłego wypoczynku!
    Ten tekst zostanie opublikowany w wersji audio w bezpłatnej aplikacji Audio-blog.Zapraszam:)) Poleciłam też internautom odwiedziny na twoim blogu bo te zdjęcia po prostu KONIECZNIE TRZEBA zobaczyć:)))

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *