Z cyklu: Tymczasem na Rynku – czyj nieżywy patron jest bardziej zielony?

Zagnało mnie na Rynek. Nie było mnie tu już dobrych kilka dni 😉 A wszystko dlatego, że z powodu Flokiego zarzuciłam chwilowo jazdę na rowerze i przerzuciłam się na psie spacery. Chwilowo, ponieważ w planie jest nauczenie Flokiego biegania przy moich dwóch kółkach. Co z tego wyjdzie to się jeszcze okaże.

Ale miało być o Rynku. Tym razem na Rynek wpadam od strony Floriańskiej. Oczywiście z powodu Flokiego. Idę zarejestrować psa w Krakowskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Przemiłe panie sugerują wszczepienie psu chipa, co znosi konieczność zapłaty podatku od luksusu jakim niewątpliwie jest pies. Chip wyklucza luksus – skądinąd ciekawe zjawisko.

Floki, Floki, Floki, całe życie kręci się wokół psiska! Dobra, teraz już naprawdę koniec. A raczej początek. O Rynku.

No więc (wiem, nie powinno się tak zaczynać zdania), docieram na Floriańską, tłumną jak zwykle. Kościół Mariacki na końcu ulicy przesłonięty ramieniem wielkiego dźwigu. Kto wpuszcza taki ciężki sprzęt w historyczne centrum miasta?

Pod murami obronnymi jak zwykle trwa handel arcydzieł. Od dawna marzy mi się taki jeden obrazek z wazonem. Niestety nie spotyka się z akceptacją drugiej połówki… a byłoby tak pięknie 😉

Przyjechałam tu również po zakupy w sklepie podróżniczym! Skręcam w ulicę św. Jana, z niej w prawo w Tomasza, przez Plac Szczepański na Jagiellońską. Mam sentyment do tego sklepu, zawsze znajduję tu mapy i przewodniki, które spełniają wszystkie moje wymagania. Tym razem czas na Bieszczady polskie i ukraińskie. Już niedługo będzie duuuużo do pisania o tych terenach 🙂

A właśnie, miało być o Rynku. No tak, Rynek, jak to Rynek nadal stoi (a może raczej leży) na swoim miejscu. Wjeżdżam przez ulicę Szczepańską i zawiedziona stwierdzam, że poza składaniem sceny po jakiejś imprezie zupełnie nic się nie dzieje. Robię rundkę wokół Ratusza, a tam… dzikie tłumy! Dzikie, ale jakieś takie niewiele wystające nad ziemię. Do wzrostowców nie należę, ale ta gawiedź wydaje mi się podejrzanie niska. I podejrzanie głośna. Podjeżdżam bliżej wpadając w szalony młyn młodzieży wczesnoszkolnej.

Kolejka długa na pół Rynku, a w niej grupki na oko od ośmio- do trzynastolatków, przebranych w najdziwniejsze stroje. Krakowianki i krakowiacy, żółnierze, dziwolągi… Jest nawet cała obsada Wesela, z chochołem, a jakże!

Kolejka kieruje się w stronę estrady stojącej między Adasiem, a kościółkiem św. Wojciecha.

Kolejne przystrojone grupki wchodzą na scenę, prezentując wymyślne stroje i transparenty z nazwami szkół. Spiker informuje, że to Parada Patronów. Koleżanka, z którą rozmawiam przez telefon komentuje: “parada nieżywych patronów?” No nieżywych. Patroni mają to do siebie, że zwykle są raczej dość martwi. Choć zapewne bywają wyjątki.

A na estradę akurat wchodzi moja dawna podstawówka! 🙂 Romuald Traugutt, choć bohaterem narodowym niewątpliwie był, niestety nie stanowi zbyt ciekawego materiału na przebierankę… Dlatego też szkoła wypada dość blado, szczególnie, na tle występującego po niej gimnazjum imienia Boya-Żeleńskiego, całego w Zielonych Balonikach. Myślałam, że będą jakieś deklamacje, śpiewy czy też inne niezmiernie fascynujące prezentacje młodzieżowych zdolności, tymczasem dzieciaki wchodzą na scenę, chwila dla reporterów i czas zrobić miejsce dla następnej grupy. Jaki w tym sens? Nie do końca rozumiem… 😉 Może zrozumiem mając dzieci w wieku szkolnym 😉

 

 

 

Opieprzona przez jakiegoś gorliwego tatusia (albo pedofila, w dzisiejszych czasach nigdy nic nie wiadomo), że zasłaniam mu możliwość robienia zdjęć, kieruję się na Mały Rynek, zobaczyć co też na nim słychać. A słychać muzyczkę elektroniczną, niezbyt wyrafinowaną. Stoi tu kolejna scena, a na samej płycie Małego Rynku kiermasz. Tradycyjne krakowskie oscypki i torebki z filcu rodem z Biedronki. Mdło tak jakoś, nieciekawie, tandetnie… Dosłownie na kilku stoiskach warto coś obejrzeć – ręcznie malowane talerze, drewniane rękodzieło.

 

I piwko. Wielu amatorów nie ma, ale przecież to dopiero południe. Wieczorem na pewno się tu zagęści, jeśli tylko nie będzie lało.

Fontanna przecudnej urody, szczególnie z rusztowaniem w tle, wydziela zapach o wyjątkowo miejskiej nucie chloru. Czuję sie jak na basenie. Swoją drogą, ostatnio bardzo wyostrzył mi się węch 🙂

 

 

 

 

 

Podjeżdżam pod samą scenę, a tam wyjaśnienie całego zamieszania. Na Małym Rynku odbywa się Dzień Brykania! Piękne święto! Tylko dlaczego nikt nie bryka? 🙂

3 Replies to “Z cyklu: Tymczasem na Rynku – czyj nieżywy patron jest bardziej zielony?

  1. Na Rynku w Krakowie zawsze jest ciekawie, zawsze coś nowego. W innych miastach gorzej – tylko piwko pod parasolami, a imprezy (czytaj: muzyka, bo na coś innego wyobraźni urzędnikom nie starcza) raczej tylko latem i raczej tylko wieczorem, o ile kasa miejska na to pozwoli. Tak przynajmniej jest u nas w Bydgoszczy i w okolicznych miejscowościach. Mamy teatr, mamy filharmonię, ale co z tego? Latem artyści wypoczywają i dlatego bydgoszczanom właściwie są nieznani, bo kiedy chwila wolna i można sobie pozwolić na odrobinę kultury przybytki muz zamknięte na głucho, a artystów ani na rynku, ani w innym miejscu nie ma…

  2. Ciekawe, czy aby zaczipować moje psy (mieszkam w gminie Myślenice), moge również przyjechac do Krakowskieg Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami czy zwierzęta spoza Krk “obsługuje” jakaś gminna instytucja????
    Ps. Fajny spacerek:)))

    Nominuję Twojego bloga do Liebster Award 🙂

    Proszę, odpowiedz na moje pytania U SIEBIE NA BLOGU i nominuj 11 kolejnych osób ( zasady nominacji można przeczytać w zakładce POMOC):

    1. Czy pisząc bloga odkrywasz siebie w nowym, zaskakującym wymiarze? ( w jakim?)
    2. Jak pisanie bloga zmieniło Twoje życie?
    3. Jakie cechy charakteru uważasz za najbardziej wartościowe?
    4.Być szczęśliwym człowiekiem to dla ciebie więcej niż tylko….
    5. Pięć przymiotników, które określają osobę, którą kochasz/lub byłabyś-byłbyś w stanie pokochać?
    6. Jak radzisz sobie ze smutkiem?
    7. Gdybyś miał(a )20 sekund by zatrzymać przy sobie SZALENIE WAŻNĄ DLA CIEBIE, WPŁYWOWĄ OSOBĘ, jakich słów użyjesz, by zwrócić jej uwagę?
    8.Muzyka? Książka? Film? Aktywność fizyczna? Uszereguj w kolejności od najważniejszego do najmniej ważnego…
    9. Napisz 3 zdania: jedno śmieszne, jedno wzruszające i jedno okroponie smutne… Teraz przeczytaj je i zdecyduj, które podoba ci się najbardziej? Które chętnie użyłabyś w najbliższej notce?
    10.Smutasz, malkontent, optymista siedzą na twojej imprezie. Twoim zadaniem jest rozruszać ich jakoś. Do każdego z nich nalezy dotrzec inna drogą, by osiągnąć dobry skutek. Co powiesz każdemu z nich?
    11.Wstajesz rano, włączasz komputer i widzisz czarny ekran. Internet nie działa. W telewizji podano informację, że ponowne uruchomienie internetu nastąpi jutro w południe. I będzie to ostatnia godzina jego użytkowania dla wszystkich ludzi na ziemi.
    Jaka będzie twoja reakcja na tę wiadomość?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *