Tatry dla wózkowych – Dolina Białej Wody na Słowacji

Po Jaworowej Dolinie przyszedł czas na kolejną tatrzańską dolinę po słowackiej stronie – Dolinę Białej Wody. W sierpniowe przedpołudnie trafiamy w okolice dawnego przejścia granicznego na Łysej Polanie, w miejsce zatłoczone bardziej niż Krupówki w szczycie sezonu. Sznur samochodów próbuje wepchać się na spory parking, który jednak nie jest w stanie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Jesteśmy jednymi z ostatnich, którym udaje się znaleźć miejsce parkingowe. A miało być cicho i spokojnie… Pełna obaw zmierzam wraz ze znajomymi w kierunku wejścia do Belovodskej Doliny. Przechodzimy przez szlaban i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znajdujemy się w innym świecie! Pustko, spokojnie i tylko coraz cichsze odgłosy tłumu dają znać, że właśnie wyrwaliśmy się z turystycznego kotła.

Zapytacie jak to możliwe? Otóż wszyscy turyści parkujący na Łysej Polanie, czy to po polskiej, czy słowackiej stronie zmierzają… nad Morskie Oko! My natomiast wybieramy trasę po drugiej stronie Białki.

Potok szumi, my spacerujemy wygodną szutrową drogą, pchając wózek ze śpiącym Słonkiem. Od czasu do czasu słyszymy tylko harmider dochodzący z drogi wiodącej do Morskiego Oka. A po naszej stronie tylko kilku innych turystów, którzy tak jak my cenią sobie w górach spokój, spokój i jeszcze raz widoki 🙂

Co chwilę otwierają się przed nami widokowe okna na szczyty Tatr górujące nad korytem potoku.

Przystajemy, wdychając tatrzańską świeżość i ciesząc oczy zielenią gór.

W pewnym momencie natrafiamy na prawdziwą osobliwość. Najprawdziwszy czarny bocian!!! Ten gatunek bociana jest wyjątkowo rzadki i jako taki podlega ścisłej ochronie. Widziałam go wcześniej może dwa razy w swoim życiu. A tutaj spokojnie łowił sobie białczańskie rybki nie zważając na obserwujących go z odpowiedniej odległości turystów. Takie rarytasy! 🙂

Wydaje nam się, że cały czas wędrujemy Doliną Białej Wody, tymczasem oficjalnie dolina wita nas dopiero pod koniec spaceru.

Rozległa polana, a na niej leśniczówka. Bardzo zadbana drewniana chałupa, w przepięknym otoczeniu – aż chciałoby się zostać leśniczym w takim miejscu.

Ale najpiękniejsze jest to, co przed nami! Dolina otwiera się na szeroką polanę, której strzegą widoczne pośrodku zdjęcia Rysy. Gdzieś tam pod nimi jest zatłoczone Morskie Oko. Piękne, nie przeczę, ale zadeptane. A oprócz nas na tej przecudnej polanie tylko kilkoro turystów.

Spragnieni świeżej, chłodnej wody mogą zaczerpnąć ją ze źródełka. A na zmęczonych tym jakże przyjemnym spacerem czekają drewniane ławeczki.

Droga biegnie dalej, zachęcając do dalszej wędrówki. Ponoć ciągnie się tak jeszcze przez kilka kilometrów, jednak dziś tego nie sprawdzimy.

Wracamy tą samą trasą, znów spotykając dosłownie kilka osób na naszej drodze.

Spacer zajął nam w sumie około dwie godziny. Maszerowaliśmy cały czas po płaskim, wygodną szutrową drogą, na której poradzi sobie każdy dziecięcy wózek. Spacer dla wszystkich, którzy lubią choćby popatrzeć na góry, a z jakichkolwiek przyczyn nie mogą wybrać się na szczyty. Coraz bardziej przekonuję się, że Słowacja jest dla wózkowych zdecydowanie lepszą opcją, niż nasze zatłoczone góry. Miłych jesiennych spacerów, moi drodzy 🙂

2 Replies to “Tatry dla wózkowych – Dolina Białej Wody na Słowacji

  1. Ależ cudowne kadry :)! Aktualnie mam fazę “tęskno mi do gór” i mam nadzieję, że jeszcze w październiku, a najpóźniej w listopadzie uda mi się wyskoczyć w Tatry. Super, że udało się Wam uniknąć tłumów i mogliście w spokoju podziwiać widoki. W sezonie klasyki (czyli m.in. Morskie Oko) to coś strasznego!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *