Przed wielkim obżarstwem

Przygotowania świąteczne tym razem nieco inne niż zwykle. Święta to dobra motywacja do zrobienia tego, na co nie miało się czasu ani ochoty w innych okolicznościach. Tym razem o poranku nie było czasu na spoglądanie przez okno. Spoglądać można było tylko na ścianę, coby białość farby raczyła wreszcie przy czwartej warstwie przykryć zieloność regipsów. Tapeta również jak na złość nie chciała się równo przykleić, i bądź tu człowieku mądry jak doprowadzić do pionu zwichrowane płytki?
Szczęście w nieszczęściu – i tak lał deszcz. Na tyle intensywny, że do święcenia trzeba było pojechać te kilkaset metrów samochodem. Wstyd. Ale za to uszło nam na sucho.
W koszyku nie zabrakło oscypka – poniżej dowód, że naprawdę można je już kupić, choć do maja jeszcze kawałek.
Szczęśliwie im bardziej słońce chyliło się ku zachodowi, tym bardziej widok z okna robił się optymistyczny! Zmęczeni remontowaniem i zachęceni do spaceru, podążyliśmy w stronę zachodzącego słońca.
Po drodze obejrzeliśmy akrobacje samolotowe, perfekcyjnie wykonywane przez sąsiada. Jego filmiki kręcone kamerą przyczepioną do sterowanego samolotu można obejrzeć tutaj. Nim się obejrzeliśmy za naszymi plecami wyrosła czarna ściana chmur! Ostrzeżeni krzykiem spacerującej z psami sąsiadki “Uciekajcie! Burza idzie!” zrobiliśmy przepisowe w tył zwrot i szybkim krokiem ruszyliśmy z powrotem.

Ołowiane chmury wisiały nad nami przez cały wieczór. Spacer choć krótki, był widokowo przepiękny! Przyroda potrafi nam się pokazać z różnych stron, ale wszystkie są fascynujące!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *