Coś dla małych i dużych chłopców, czyli wystawa klocków LEGO

Jako mała dziewczynka miałam żółtą koparkę. Po co dziewczynce koparka, nie mam bladego pojęcia, ale sprzęt był. Może to były próby wprowadzania gender w moje życie? Chyba nawet raz ją złożyłam i rzuciłam w kąt. Na tym moje doświadczenia z LEGO się kończą, dlatego też informacja o wystawie klocków w Krakowie nie wzbudziła we mnie wielkich emocji. Zupełnie inaczej rzecz się miała z pewnym małym chłopcem… który zamieszkuje w ciele pewnego dorosłego faceta. Oczy świeciły mu się jak dwie pochodnie na sam dźwięk słowa LEGO!!!!!!

Pojechaliśmy więc. Wystawa mieści się w Futura Park w Modlniczce, można ją tam oglądać do 29 czerwca. Bilet – 12 złotych… zdzierstwo. No ale czegóż się nie robi, aby sprawić dziecku radość 😉 Nawet bardzo dużemu dziecku.

Klocków zatrzęsienie! Od pierwszej gablotki słyszę: “Popatrz! Wóz Drzymały! Popatrz! Ogórek! O, a tam Gwiezdne Wojny!”. Mniej więcej taki jest rozstrzał tematyczny wystawy.

Przechodzimy obok klocków związanych z filmami. Star Wars, The Lone Ranger, Piraci z Karaibów, Indiana Jones i wiele innych, zarówno tych, które pamiętam z dzieciństwa jak i całkiem świeżych. Niesamowity biznes… Prawie każda hollywoodzka produkcja ma swój odpowiednik w klockach.

Sporo miniatur autentycznych budynków. Jest Opera w Sydney, i Taj Mahal, i nasz rodzimy, niezatapialny Stadion Narodowy. Po co jeździć do Australii, Indii, czy nie daj Boże Warszawy 😉 Wszystko na wyciągnięcie ręki!

Dużo przestrzeni poświęconej życiu publicznemu, środkom transportu, rozrywce. Lotnisko, prawie jak Schiphol. Korek na pasie startowym na dobrych kilkanaście minut oczekiwania.

 

 

 

Dworzec, z prawdziwą jeżdżącą kolejką. Pociąg uruchamia się naciskając czerwony guzik, znajdujący się na wysokości wzroku 5-latka. Mój mały chłopiec musi się do niego mocno schylić. Ale radochę odczuwa taką samą jak drobiazg biegający wokoło.

 

 

Posterunek policji wzbudza w małym chłopcu największe emocje. “Popatrz, jaka wielka policja! A ja miałem tylko taką niedużą :(” W jego oczach widzę faktyczny smutek i zawód. Coś czuję, że przy kolejnej okazji rodzice usłyszą kilka wyrzutów na temat zmarnowanego toksycznego dzieciństwa.

 

O, jest i coś dla dziewczynek. LEGO utrzymane w tonacji różu i fioletu. Choć nie jestem fanką tych kolorów, to od razu przyciągają mój wzrok. Ciekawe zjawisko. Może jednak nie bez powodu różowy jest kolorem dziewczynek? Z drugiej strony… Te klocki wydają mi się z całej wystawy najmniej ciekawe.

 

Bożonarodzeniowy pejzaż zimowy w biało-niebieskiej szacie. A niedaleko karuzela, prawie jak ta z Małego Rynku.

 

Największe wrażenie robi na mnie bitwa! Smoki, rycerze, zamek, maszyny oblężnicze. W zasadzie jedyna rzecz na wystawie, która rzeczywiście mnie “rusza”. Być może przez zamiłowanie do fantasy, a może przez tak wielką liczbę nagromadzonych w jednym miejscu figurek. Są ich setki, a może tysiące, trudno policzyć. Na zdjęciu wygląda to jak jeden wielki b…ałagan, ale w rzeczywistości robi naprawdę ciekawe wrażenie.

Na koniec drobny element historyczny.  Renesansowy zamek w Krasiczynie, bitwa morska ze Szwedami pod Oliwą i wojsko polskie w 1939 roku. Szczególnie podoba mi się wpół zatopiony okręt, prawie jak “żywy”.

Kto ma dzieciaki, albo dużego małego chłopca w domu niech biegnie na wystawę! Będą zachwyceni! Kto ma ograniczone zasoby portfela – niech nie wspomina dzieciom o tej atrakcji! Przy wyjściu z wystawy znajduje się sklep, w którym można uraczyć malucha dowolnie wybranym zestawem klocków. W cenie… ech, szkoda gadać.

Na koniec słyszę: “To kiedy jedziemy do Legolandu?” Z tym wydatkiem też trzeba się liczyć… 😉

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *