Ja marzę, Ty Marzysz, bzzzzz

Nieopodal Kielc leży urokliwa miejscowość o jeszcze urokliwszej nazwie Marzysz. Cały urok tej miejscowości poza obiecującą nazwą polega na tym, że nie ma tam zupełnie nic. Oczywiście poza bezkresnymi polami, sosnowym lasem i malowniczą rzeką. I tym razem niestety również miliardami komarów, bzzzz. Gdyby nie komary miejsce byłoby wprost wymarzone do marzenia i bujania w obłokach.

Nadchodzi wieczór, cienie stają się coraz dłuższe, a światło przybiera tę cudowną późnopopołudniową barwę. Wybieramy się na spacer, dokąd? Przed siebie!

 

Piaszczystą drogą przez las dochodzimy w okolice rzeki, nad malownicze rozlewisko. Słońce chowa się za horyzontem, wokół nieskończona cisza przerywana jedynie bzyczeniem, bzzzzzzzzz, komarów. Im bliżej rzeki, tym bzzzzzyczenie robi się uporczywsze, a kolejne insekty gryzą nas w każdą możliwą odsłoniętą część ciała. W moim przypadku są to dłonie i nieopatrznie kostki. Uwaga! Idziesz nad rzekę w kieleckim? Załóż skarpetki! 😉

 

Docieramy nad wodę. Bzzzz. Czarna Nida powstaje właśnie w Marzyszu, z połączenia dwóch potoków. Sunie leniwie, bzzzzzz, przez lasy i pola, przecinając kielecczyznę malowniczymi meandrami. Jej nurt jest wyjątkowo spokojny, bzzzzz, a woda zupełnie czarna, jak na Czarną Nidę przystało.

Miałam okazję kiedyś płynąć nią wpław. Niezbyt przyjemne doświadczenie – w wodzie co chwilę natrafia się na gałęzie, a gdy próbuje się stanąć nogi zapadają się w paskudnie muliste dno. Dość obrzydliwe uczucie…

 

Ale na wieczorny, a jeszcze lepiej poranny romantyczny spacer, bzzzz, miejsce jest wprost wymarzone! Lub jak kto woli wymarzyszowane 😉 Bzzzzzzz!!!

Żeby nie być gołosłownym – na zdjęciu poniżej to nie są ptaszki, ani żadne latające w powietrzu farfocle, to są, bzzzz,  komary!! Niestety, robią się tak upierdliwe, że czas pędem wracać do domu. Bezczelne komary drastycznie skróciły nasz wieczorny spacer.

Puszcza jodłowa może to nie jest (choć stąd w Góry Świętokrzyskie już bardzo niedaleko), ale w sosnowych lasach otaczających Marzysz można poczuć jej namiastkę. W zachodzącym słońcu pnie strzelistych sosen wyglądają jakby płonęły. Nawet podczas ucieczki przed komarami przystaję, aby uchwycić ich piękno.

 

 

Na niebie powoli pojawia się księżyc. Wracamy do domu, spsikać wszystko jeszcze raz antykomarowym specyfikiem. Tej nocy nie zaznamy wiele snu… Bzzzzzz…

One Reply to “Ja marzę, Ty Marzysz, bzzzzz”

  1. Na komary polecam łyknięcie witaminy B1. Messerschmitty jej nie znoszą, ale trzeba zażyć na kilka godzin przed wyjściem na dwór, żeby organizm sobie ją przyswoił. Można brać co kilka godzin, zwłaszcza podczas wędrówek z namiotem. Pozdrawiam – W.P.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *